Remis na początek. Start Nidzica - GKS Stawiguda 1:1 (0:1)
10 sierpnia na Stadionie Miejskim im. Ks. Ryszarda Gamańskiego w Nidzicy odbył się mecz inaugurujący rozgrywki Klasy Okręgowej gr. II. Przed nidzicką publicznością zaprezentował się lokalny Start oraz goście GKS Stawiguda.
Mecz nie rozpoczął się po myśli podopiecznych Bartosza Kruschel, gdyż już po 2 minutach to goście prowadzili wykorzystując fatalny błąd w bloku defensywnym. Czyżby miał spełnić się czarny scenariusz i na zawodników Startu czekała porażka na początek? Takie pytanie stawiali sobie zebrani na stadionie kibice. Goście automatycznie nastawiają się na grę defensywną cofając pod własną bramkę. W ten właśnie sposób zagęścili grę na przedpolu nie pozostawiając zbyt wiele miejsca zarówno na oddanie strzału jak i dośrodkowanie.
Z każdą biegnącą minutą to Start dyktował warunki gry, kontrolował tempo, grał piłką, by rozciągnąć linie obronną i wytworzyć jakąś lukę. Na strzały z dystansu decydują się dwaj Rafałowie: Bróździński i Wawrzyniak. Ten pierwszy uderza z woleja i piłka mija bramkę gości. W odpowiedzi zawodnicy GKS-u „zatrudniają” Dawida Adamkowskiego, lecz ten bez problemu radzi sobie w groźnej sytuacji. Nidziczanie w dalszym ciągu mają przewagę w posiadaniu piłki co zaowocowało kilkoma groźnymi sytuacjami. Najpierw na bramkę z dystansu uderza Paweł Sobotka. Niestety jego strzał bramkarz odbija do boku, a obrońcy zażegnują niebezpieczeństwo. Parę sekund i piłka wraca pod pole karne. Tym razem potężnie uderza Paweł Napiórkowski. Bramkarz gości wyciąga się jak struna i końcami palców wybija piłkę na rzut rożny. Szczęścia próbował również Dominik Bróździński, lecz z jego strzałem radzi sobie bramkarz, a uderzenie Pawła Sobotka szybuje nad poprzeczką. Do przerwy mamy 1:0 dla gości. Czy po przerwie Start zdoła zmienić oblicze meczu?
Druga połowa to ten sam, niezmieniony obraz gry. GKS grający w dziewięciu pod własną bramką oraz Start długo trzymający piłkę i próbujący rozciągnąć obronę rywali. Przez pierwsze minuty tej części spotkania w ofensywie nie działo się zbyt wiele, a gra toczyła się głównie w środku pola. Na pierwszą groźną sytuację kibice czekali do 70 minuty. Wtedy Dominik Bróździński uderzył piłkę głową z kilku metrów, lecz ta minęła bramkę. W odpowiedzi stawigudzianie przeprowadzają kontratak, a przed startą bramki ratuje nas poprzeczka. Uffff… kibice odetchnęli z ulgą, bo wciąż jest szansa, by zmienić wynik tego spotkania.
Po tym poprzeczkowym incydencie wszystko wraca do normy i Start ponownie zamyka gości na ich połowie. Dominik Bróździński mija dwóch zawodników GKS-u, wpada w pole karne, uderza z kąta na bramkę, lecz piłka ląduje w bramkarskich rękawicach. Czy ten bramkarz musi być wszędzie?! Czas ucieka, a tablica wyników nieubłaganie wciąż wskazuje 1:0 dla gości. Z dystansu uderza Paweł Sobotka i Rafał Wawrzyniak. Niestety ich strzały są niecelne. Gdy gościom wydawało się, że mają pewne trzy punkty sfaulowany na skrzydle został Mateusz Karwacki. Kamil Godlewski podchodzi do piłki. Posyła ją w pole karne… kibice obserwują jej lot. Zawodnik gości trąca piłkę głową, a ta trafia do siatki!!! Radość tak na trybunach jak i u zawodników Startu. Mamy 1:1!!! Sędzia gwiżdże po raz ostatni. Cóż za dramaturgia, cóż za walka do samego końca. Udało się urwać chociaż punkt! Brawo Start!
Skład: Dawid Adamkowski, Adrian Roczeń, Mateusz Karwacki, Paweł Napiórkowski, Rafał Wawrzyniak, Szymon Zieja, Kamil Godlewski, Rafał Bróździński, Jakub Bróździński, Paweł Sobotka, Dominik Bróździński
Zmiany: Jakub Bróździński – Rafał Rzepczyński, Szymon Zieja – Radosław Moszczyński, Rafał Bróździński – Kamil Michalski
Żółte kartki: Kamil Godlewski, Adrian Roczeń
Po meczu powiedzieli:
Paweł Napiórkowski kapitan drużyny:
Nie ma zadowolenia z wyniku, bo nie ma ku temu powodów. Co prawda remis jest lepszy niż porażka, ale mogliśmy to wygrać. Zabrakło nam skuteczności, a na domiar złego na samym początku przytrafił się brzemienny w skutkach błąd w obronie. Szczęście dopisało nam pod sam koniec. Kamil dośrodkował, któryś z zawodników trącił piłkę głową i mamy remis.
Bartosz Kruschel trener:
Fatalny błąd na początku w defensywie, a później ciężko było coś zrobić, bo zagrali w dziewięciu w obronie, było tam zbyt ciasno. Koniec końców udało wywalczyć się chociaż punkt. Do Elbląga jedziemy po trzy punkty. Do każdego meczu wychodzimy po to by wygrać.
Komentarze